Infantylne rysunki – tak je określa. A mimo to nie kieruje ich wyłącznie do dzieci. Często działa pod presją czasu, bo przecież „to takie proste i szybkie”. A jak jest naprawdę?
Specjalizacja:
Zastanawiam się wciąż kim jestem. Ilustrator brzmi tak dostojnie. Mam takie stereotypowe myślenie, że trzeba być po ASP, żeby zostać ilustratorem. A ja jestem przecież po pedagogice. Grafik? No, do tego trzeba specjalne programy, bo siara na tych darmowych coś robić. Wstyd się przyznać, ale znowu stereotypy. Więc szukałam cały czas swojej dziedziny i chyba znalazłam: Jestem rysownikiem infantylnym. Rysuję, głównie digital, proste bardzo kolorowe malunki.
Ta infantylność mocno wdarła się do moich malunków (no bo przecież nie do ilustracji, bo to tak dostojnie brzmi…). Sama nazwa „malunki” przyjęła się na tyle, że Klienci, którzy znają mnie z portali społecznościowych sami proszą, żebym zrobiła im „malunki”. To jest przyjemne, bo buduje jakąś relację. Czuję, że ludzie podpinają się pod tym, co chcę im pokazać, podzielić się. W dobie wirtualności jest to pewien rodzaj bliskości.
Gałęzie. Kilka, ale nie za dużo:
W związku z tym, że siedzę w klimacie szkolnym, przedszkolnym, pedagogicznym zaczepiłam się o gałąź warsztatową. Czyli z tymi swoimi malunkami wychodzę do dzieci i prowadzę warsztaty plastyczno/artystyczno/sensoryczne. Samo siedzenie i rysowanie zupełnie mnie nie ogranicza. Można „wyjść z tym do ludzi”.
Myślę, że do pracy jako rysownik nadają się osoby cierpliwe (chociaż ja, kurka, w gorącej odzie kąpana) ale i otwarte na wyzwania i propozycje. Nie lubię wychodzić z tej słynnej „strefy komfortu”, ale czasami trzeba. Nie mówię tutaj o zmianie stylu rysowania. Zostań przy swoim taki, jaki wypracowałeś/wypracowałaś. Chodzi mi o konkretne zlecenia. Klient chce moje malunki na ścianie w restauracji? O matko! Ale to taki duży format! Co zrobić?! Jak to ugryźć?! I w tym momencie zaczynasz się rozwijać. Bo szukasz rozwiązań, szukasz sposobu jak te Twoje malunki przerzucić na taką wielką ścianę, gdzie nie ma ctrl+z, jest ewentualnie biała farba. Uczysz się robić wizualizacje, co by Klientowi pokazać jak projekt będzie przedstawiać się na ścianie, ćwiczysz odręczne rysowanie dzień w dzień na zwykłej (!) kartce papieru, markerami, farbami, żeby ręką nie drżała, kiedy już podejdziesz do tej ściany. Szukasz rozwiązań w postaci kupna rzutnika i przerzucenia digitalowej wersji na ścianę i tak dalej, i tak dalej. Ciągły rozwój. To jest fajne i napędza do działania. To jest kolejna gałąź na której się zaczepiasz.
Trzeba zaprojektować naklejki z tematyką baśniową? Bohaterowie bajek, powieści dla dzieci? No, to jedziesz z tematem. Czytasz bajki dla dzieci, wyławiasz motywy, postacie. Oglądasz bajki (co za szczęście w tej pracy, że można oglądać bajki bez końca), znów wyłapujesz motywy, które zainteresują dzieci. Musisz je zaprojektować tak, żeby można je było wydrukować na etykietach. Znowu uczysz się czegoś nowego. Ciągły rozwój.
Ważne, żeby nie odbiegać za bardzo od swojego stylu. To dzięki niemu stajesz się rozpoznawalny. Ale gdzie te malunki opublikujesz? Kto będzie chciał, żeby znalazły się na billboardzie, ścianie, gumce do mazania, książce? To zależy od Ciebie i od pomysłów Klientów.
Personalizacja:
To jest zamówienie bardzo często spotykane w mojej pracy. Spersonalizowane kolorowanki. Spersonalizowane portrety rodzinne. Spersonalizowane zaproszenia na ślub. Zauważyłam, że ogólnie personalizacja prezentów jest aktualnie w modzie, więc płynę na tej fali. Warto szukać jakie aktualnie są trendy, co się sprzedaje, co jest w modzie. Ostatnio zauważyłam, że modne są pinsy (metalowe broszki, które mi się kojarzył z orderami, harcerzami) i tak sobie myślę, że może jakieś zaprojektować? Hm…
Terminowość:
To jest, zauważyłam, ultra ważne. Ja żyłam dotąd na takim totalnym chillu, na lekkim flow. A tutaj nagle trzeba pilnować terminów. Więc samodyscyplina potrzebna jak kawa.
Najbardziej zawsze mnie stresuje ten moment, kiedy oddaję swój projekt do drukarni i dzwoni Pan z drukarni i mówi: „Pani Karolino, coś tu się nie zgadza…”. Miękną mi wtedy kolana i to nie dlatego, że Pan się zwraca do mnie swoim aksamitnym głosem po imieniu. To też nauczyło mnie, że trzeba wiedzieć jak przygotować projekt do druku. Znowu powrót do gałęzi i ciągłego rozwoju.
Cierpliwość:
Oj, tej mi brakuje często, ale bardzo potrzebna. Szczególnie przy kolejnej prośbie, żeby malunek poprawić. Bo to jest naturalna część procesu tworzenia. Nie unikniesz poprawek. Nie lubię też ustalać ilości poprawek w umowie, a bardzo często jest to proponowane głównie przez grafików. To mi wtedy burzy tą relację i bliskość, którą chcę stworzyć. Staje się wtedy sucha i sztywna, a nie chcę tego. Wolę rozmowę, wymianę zdań i uśmiech, a że ja lubię rozmawiać to nie przeszkadza mi kolejna poprawka i rozmowa, więc wiadro cierpliwości i uśmiechu.
Grupa docelowa:
- Lokalna – Bardzo to lubię. Lubię zmieniać przestrzeń w której żyję. Może inaczej- lubię dodać coś od siebie do tej lokalnej przestrzeni. Dlatego chętnie podejmuję współpracę z bibliotekami, przedszkolami, domami kultury.
- Kobiety i dzieci – Głównie kobiety. Mężczyźni raczej nie lubią takich słodkich, kolorowych obrazków. Ba! Czasem nawet się krzywią, że za to trzeba jeszcze zapłacić, że sam by namalował podobnie. No, ja zawsze zachęcam. Jestem chętna na kooperacje 😉 Mój Mąż dalej się dziwi, że mam zlecenia!
- Małe kobiece firmy – To jakby znowu odnosi się do kobiet, ale jest w tym coś ciekawego, że kobiety lubią tworzyć swoje miejsca i w to otoczenie wpleść coś indywidualnego (w moim przypadku to są głównie plakaty). Ponadto potrzebne są im malunki na portale społecznościowe, ulotki cyfrowe itd.
- Instytucje – Szkoły, przedszkola, domy kultury, biblioteki, fundacje. Wszędzie można coś narysować. Jest duże pole do popisu. Plakaty, wydruki na czapki, torby, plecaki. Ilustracje do ulotek, książek, broszur, naklejki dla wytrwałych, pomoce logopedyczne, dydaktyczne, kolorowanki. Morze możliwości.
- Osoby prywatne – Wspominałam o tym wcześniej. Głównie spersonalizowane prezenty dla bliskich. Nadruki na kubki, torby, plecaki. Zaproszenia na ślub.
Czego oczekują Klienci?
Że zrobisz to dla nich już teraz, w tej chwili. Często trzeba działać pod presją czasu. Głównie z tym się spotykam, kiedy rozmawiam z mniejszymi firmami, bądź z osobami prywatnymi. Ale znam ten schemat, sama się w niego wpędzam. Zawsze pomysł na prezent przychodzi mi w ostatniej chwili, więc i tutaj prawdopodobnie działa ten sam mechanizm. Ktoś, kto się do mnie zgłasza wpada na pomysł w dniu urodzin/przyjęcia i chce, żeby zrobić to jeszcze dzisiaj, bo to przecież takie „proste i szybkie do zrobienia”. Albo Klientka jest już w drukarni i dzwoni, żebym „coś tam na szybko prostego namalowała i podesłała”.
Więc trzeba albo asertywnie odmówić, albo działać szybko i zachować przy tym swój sznyt! To też rozwija, o dziwo. Nauczyłam się w ten sposób rysować szybko ale dokładnie. W większości jednak spotykam się z miłym, przyjaznym podejściem w stylu: „Przepraszam, ja wiem, że Pani ma dużo zamówień, ale może znajdzie Pani chwilę, żeby stworzyć dla Nas malunek potrzebujemy na jutro…” 😉
Styl:
Stylu szukałam dość długo. Wciąż szukam i zastanawiam się, czy to ten ostateczny, ale takie zakładanie, że tak TO TEN, nie zmieniam już nic- trochę ogranicza, ale daje ten poziom rozpoznawalności. Zawsze mi się marzyły takie pastelowe akwarelowe ilustracje, co to na instagramach wiodą prym i wszyscy się nimi zachwycają i są słodkie i delikatne, ale nigdy mi nie wychodziły, zawsze do malunków wkradał się kolor. I to taki dość i
ntensywny. Poddałam się po jakimś czasie, zaakceptowałam, że to mi w duszy gra i jechałam dalej. Więc polecam eksperymenty, czerpanie z inspiracji, podpatrywania jak to robią inni, może w końcu się znajdzie ten swój charakterystyczne styl, a wierzę, że tak jest, chociaż… to ogranicza. Taki rysowniczy ambaras! Ale tak, kiedy wypracowałam “swój” jakiś tam styl, dopiero wtedy zaczęły spływać oferty.
Rady:
- Nie bój się! Publikuj! Mam takiego Kolegę, który powtarzał mi często: „nawet jeśli, co to?”
- No, co się stanie jak opublikujesz, a się nie spodoba? Trudno. Spodoba się komuś innemu. Nie jesteś zupą pomidorową, żeby wszyscy lubili Twoje prace. Ale odwagi nie bój się! Jak mi się udało, to Tobie też się uda!
- Eksperymentuj.
- Ciągle się rozwijaj, śledź trendy, bądź na czasie z nowymi technologiami, bo one się zmieniają szybciej niż ja zmieniam skarpety!
NAMALUJ-MI Karolina Kułaga Tworzy infantylne malunki. Lubi ogórki kiszone i kajmak.
httpss://www.facebook.com/NamalujMi/ httpss://www.instagram.com/namaluj_mi
Głodny wiedzy? Wpadnij na grupę!